czwartek, 3 grudnia 2015

Rozdział 1

     


       Brązowowłosa dziewczyna leżała po środku dużej łąki, uśmiechając się błogo. Słońce delikatnie oświetlało jej twarz. Niedaleko niej biegał rudy kot próbując złapać w swoje łapki motyle latające wokół niego. Dziewczyna spojrzała z uśmiechem na swojego pupila, by po chwili z powrotem zamknąć oczy. Westchnęła cicho i zmarszczyła nos. Otworzyła oczy i zobaczyła przed oczami dużego motyla. Później zobaczyła pędzącego w jej stronę kota. A raczej w stronę owada. Zerwała się przestraszona z trawy...

     - Hermiona! Matko jak Ciebie ciężko obudzić. Wstawaj, zaspałyśmy! - Dziewczyna rozejrzała się zdezorientowana dookoła. Jej współlokatorka biegała po dormitorium szukając swoich rzeczy a ona patrzyła na nią pytającym wzrokiem. - Zajęcia! Kobieto zacznij kontaktować! - Krzyknęła zdenerwowana Parvati, wbiegając do łazienki.
- Zajęcia...? - mruknęła pod nosem. Spojrzała na zegar i otworzyła szeroko oczy. Za piętnaście minut zaczynały się pierwsze lekcje zielarstwa w tym roku. Zeskoczyła z łóżka i chwyciła z kufra pierwsze z brzegu ciuchy, biegnąc w stronę łazienki. - Parvati, wyłaź, szybko! Ostatni raz zarwałam noc na jakieś pogaduchy!

     
     Draco siedział znudzony na zajęciach przyglądając się wszystkim wokół. Nie specjalnie miał ochotę cokolwiek dziś robić, dlatego nie interesowało go, że jego partner robi wszystko za niego. Blaise natomiast był coraz bardziej zdenerwowany postawą blondyna.
- Auu! - mruknął cicho pod nosem, rozmasowując miejsce z tyłu głowy, w które uderzył go Zabini.
- Nie mam zamiaru odwalać całej roboty za Ciebie, zacznij coś robić życiowa pomyłko. - syknął pod nosem rzucając w Malfoya resztką ziemi.
- Rany, nie tak ostro przyjacielu... - parsknął cicho śmiechem, jednak wcale nie miał zamiaru dołączyć dziś do pracy, a chłopak obok bardzo dobrze o tym wiedział.
- Wisisz mi przysługę.
- Blaise... Na starość robisz się coraz bardziej marudny.
- A Ty leniwy. - odgryzł się cicho z lekkim uśmiechem na twarzy. W sali rozległ się głośny huk. Wszyscy zwrócili głowy w stronę drzwi, przez które wpadły dwie zmachane dziewczyny.

- Przepraszamy za spóźnienie Pani Profesor... - jako pierwsza odezwała się brązowowłosa dziewczyna. Draco ze zdumieniem zauważył, że jest to Granger. I to że się spóźniła nie zdziwiło go aż tak bardzo a to jak wygląda. A raczej jak wyglądają jej włosy. Proste, brązowe do ramion.
- Granger chyba ogarnęła, że jej wielka szopa na głowie wcale nie była atrakcyjna... - mruknął do niego Blaise, jakby wiedząc co go tak zdziwiło. Blondyn roześmiał się na jego słowa i z powrotem przeniósł wzrok na tłumaczące się dziewczyny. Źle zapięte koszule niedbale wpuszczone w spódniczki i krzywo zarzucone szaty.
- Czyżby Panna-Wiem-Wszystko zaspała pierwszego dnia na lekcje? - ktoś z domu Węża rzucił ze śmiechem do reszty klasy.
-Cisza! Panno Granger, Panno Patil... Proszę usiąść. Minus 5 punktów dla każdej z Was za spóźnienie! I niech to się więcej nie powtórzy. 

     Hermiona szybkim krokiem udała się do stolika, unikając zezłoszczonych spojrzeń uczniów Gryffindoru zawiedzionych utratą punktów i rozbawionych spojrzeń uczniów Slytherinu zadowolonych, że w końcu "Panna-Wiem-Wszystko" zawiodła swój dom. Usiadła obok Harrego i Rona cicho wzdychając.
- Błagam, nie pytajcie... - mruknęła a jej przyjaciele zareagowali cichym śmiechem. Była świadoma tego, że na pewno do końca dnia, a prawdopodobnie i do końca tygodnia, dom Węża nie da jej zapomnieć o jej spóźnieniu. Zrezygnowana zaczęła poprawiać swoją koszulę i krawat.
- Ron przestań się na mnie gapić! - czując na sobie wzrok rudzielca syknęła, najwidoczniej odrobinę za głośno, bo kilka osób wokół niej odwróciło do niej głowę.
- Nie mogę się przyzwyczaić do tych Twoich nowych włosów... Nie mówię, że jest źle... Tylko... Inaczej... - zaczął się od razu tłumaczyć.
- W takim razie ciesz się, że nie widziałeś mnie w wakacje... - chłopcy spojrzeli na nią pytającym wzrokiem, ale ta nie chcąc teraz wdawać się w rozmowy urwała cichym "Opowiem Wam innym razem..."



     Pierwszy dzień nauki minął wyjątkowo szybko. Trójka przyjaciół zmierzała właśnie na obiad. Czarnowłosy chłopak śmiał się cicho z pozostałej dwójki. Hermiona szła z miną męczennika, narzekając co chwilę jak bardzo chce się znaleźć już pod prysznicem natomiast Ron na to, że zaraz umrze z głodu.
- Jak ja z Wami wytrzymałem tyle lat, co? - przerwał im w końcu z uśmiechem.
- Bez nas już dawno byś nie żył mój drogi. Zresztą... Kto całą drogę w pociągu narzekał na Dursleyów? - odgryzła się brązowowłosa.
- Dobra, dobra... Nic nie mówiłem.
- Hermiona, dostałaś już przydział obowiązków dla nowej Pani Prefekt Naczelnej?
- Jak na razie tylko listownie... Ale myślę, że dziś lub jutro McGonagall będzie ze mną rozmawiać. Nie wiem sama czemu się na to zgodziłam... Będę miała mniej czasu na nauke...
- O rany, a Ty znowu o tym samym! - jęknął rudzielec - Powinnaś się trochę wyluzować. Przecież i tak masz już wkute wszystkie podręczniki do końca 7 klasy... Czego Ty się jeszcze chcesz uczyć? NIE! Nic nie mów, nie pytałem... - widząc, że otwiera usta przerwał jej mrucząc pod nosem o tym jak można być tak zwariowanym na punkcie nauki.
- Przestańcie już i chodźcie jeść. Zwariuje kiedyś przy Was. - Harry chwycił ich za łokcie i pociągnął do Wielkiej Sali.

     Jak przewidziała Hermiona, podczas obiadu dostała wiadomość od McGonagall, z której dowiedziała się, że wieczorem ma stawić się w jej gabinecie. Gdy na zegarze wybiła godzina dziewiętnasta wyszła z Pokoju Wspólnego kierując się do opiekunki jej domu. Chwilę później stała już pod jej drzwiami, zastanawiając się czy nie powiedzieć, że rezygnuje i nie chce być Prefektem Naczelnym. Od razu jednak dotarło do niej, że zawiodłaby swoją ulubioną profesorkę i cicho wzdychając zapukała do drzwi.
- Proszę wejść. - usłyszała znajomy głos.
- Dobry wieczór Pani Profesor.
- Usiądź proszę. Wezwałam Cię tu, by ustalić konkretniej Twoje nowe obowiązki... - Kobieta zaczęła mówić a Hermiona starała się wszystko zapamiętać. "Patrole, wymiana, organizacja balu, spotkania prefektów, pomoc młodszym klasom w nauce...". Była coraz bardziej pewna tego, że nie powinna się na to zgadzać. - Oh... Drugim Prefektem Naczelnym został Draco Malfoy ze względu na jego świetne wyniki w nauce. Oczywiście trudno komukolwiek dorównać Tobie... Jeszcze nie wiemy jak rozwiązać sprawę z dormitorium dla Was, o tym zadecyduje Dyrektor. - nie mogła uwierzyć w to co usłyszała. Była wściekła na siebie, że nie odmówiła już dawno. Współpraca z Malfoyem... Była pewna, że będzie odwalać za niego całą robotę, a on jedynie będzie jej przeszkadzał. Co prawda już dawno przestała reagować na jego wyzwiska, jednak jedynie on był osobą, która potrafiła kompletnie wyprowadzić ją z równowagi. - Masz jakieś pytania?
- Czy Malfoy... Tzn... Draco, został poinformowany o godzinach patroli? - spojrzała na swoją Profesorkę z nadzieją, że nie będzie musiała mu tego przekazywać.
- O to nie musisz się martwić, wie o wszystkim. - odetchnęła cicho z ulgą.
- W takim razie nie mam więcej pytań... Dobrej nocy Pani Profesor.


***

Początek bardzo krótki... Chciałam sprawdzić, czy kogokolwiek zainteresuje moja historia, czy też mój "styl" pisania. Czekam ( z wielką niecierpliwością) na Wasze zdanie.
I byłabym zapomniała.
Witam wszystkich! 

     

2 komentarze:

  1. Ciekawa historia cd chciałabym przeczytać ja cała jej kolejne części :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawie się zaczyna, życzę weny. Powodzenia

    OdpowiedzUsuń

Theme by Hanchesteria